czwartek, 10 grudnia 2015

Finansowa pomoc na zasiedlenie dla młodych – bon zasiedleniowy


Co robić w wieku 25 lat zostać w tym mieście, gdzie przeżywało się studenckie lata czy wracać do domu? A może ruszyć gdzieś dalej? Pojawia się sto różnych dróg, które wiążą się z pewnym ryzykiem, dość często finansowym. Jeśli mieścisz się w przedziale wiekowym 25-30 lat mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Możesz otrzymać dofinansowanie. Kasa na start zawsze się przyda, no nie?
Mało się o tym mówi. Tzn. politycy zapewniali, że młodzi mają zagwarantowaną pomoc od państwa, ale w zasadzie nie wiem, na czym ona polega. Naprawdę. Nikt nie mówi, co mamy w opcjach, co nam się należy, kiedy i za co. Na koniec tego posta podam przykład, jak urzędniczka nas "poinformowała" o bonie zasiedleniowym.
Dobra, do rzeczy. Co to jest ten bon zasiedleniowy???

Masz 25-30 lat. Chcesz zamieszkać i podjąć się pracy (lub założyć działalność gospodarczą) w innym mieście, niż jesteś zameldowana/y? Świetnie.
Możesz otrzymać 7 500 zł z urzędu
:) na zasiedlenie. Podstawowe warunki otrzymania tego bonu na zasiedlenie:
- zarejestrowanie się w urzędzie pracy jako osoba bezrobotna (tam, gdzie jesteś zameldowana/y);
- odległość od Twojego miejsca zameldowania do tego miasta, gdzie chcesz rozpocząć nowe życie musi być nie mniejsza niż 80 km;
- Po otrzymaniu bonu w ciągu 30 dni musisz podjąć się pracy;
- Twoja wypłata nie może być niższa niż minimalna krajowa.

W zasadzie to tyle. Następne warunki lub dokładniejszy przebieg tego wszystkiego mogę opisać potem, jeśli jest taka potrzeba (zostaw komentarz). Na razie chcę rzucić w świat taką informację, że PIENIĄDZE SĄ, więc korzystajmy! Niestety mam smutny przykład na to, że nikt o tym nie mówi (bo w sumie nikt o tym nie wie przynajmniej w moim środowisku), a urzędnicy wiedzą o tym doskonale, ale też skrywają te informacje. Pytanie dlaczego??? Gdzie trafiają niewykorzystane pieniądze?
źródło obrazka:  http://gospodarka.dziennik.pl

MC dzwoni do urzędu pracy, by lepiej się zorientować w kwestii dofinansowań, projektów, możliwości dla młodych.
Urzędniczka odpowiada: Proszę Pana, ile Pan ma lat?
MC: 25.
U: Ale ukończone, tak?
MC: Tak, ale czy to ma za znaczenie? Usłyszałem, że są jakieś środki dla nas, młodych. Mógłbym się dowiedzieć coś więcej w tej sprawie?
U: W tej chwili nie mamy żadnych pieniędzy.
MC: A co jest przygotowane dla ludzi po studiach, mają jakąś pomoc na start?
U: Wie Pan, są staże. A tak to nie prowadzimy, tzn. nie ma więcej jakichś projektów z dedykacją dla młodych.
MC: Rozumiem... A co to jest bon zasiedleniowy?
U: Yyyy, tak to jest bon, ale dla młodych do 29 roku życia. Przed rozpoczęciem zatrudnienia w innym mieście Pan może uzyskać pewną kwotę pieniążków na zasiedlenie.
MC: Ja właśnie przed tygodniem podjąłem się pracy. Jak mogę...
U: A nieee, proszę Pana! To za późno Pan dzwoni! To trzeba przed podjęciem zatrudnienia!


Smutne, ale prawdziwe. Więc jeśli nie masz pracy, to walcz o bon. Jeśli aktualnie pracujesz, to nie panikuj. Do 30 roku życia masz czas, by skorzystać z tych pieniędzy.
Pozdrawiam!

czwartek, 15 października 2015

Gorąca rozgrzewka i trening na uda i pośladki :)

Aktywność, aktywność i jeszcze raz aktywność! :)

Pamiętacie ten ostatni wpis z linkiem do ćwiczeń? 
(Nie? Tu znajdziesz post, a tu  bezpośredni link do ćwiczeń.) 
Przyznam, że oprócz swoich treningów ćwiczyłam tylko z tym filmikiem. Żadnym innym. Niewiele filmików przypadło mi do gustu, więc przestałam szukać. Ale jest tego plus, boooo dzięki temu powiem śmiało, że te ćwiczenia są boskie, a efekty wytrwałości są bardzo zadowalające. Zależało mi tylko, by mieć ładniejszą pupę, a oprócz tego miałam silniejsze nogi i lepszą kondychę, jeea! Przydało mi się na zawodach ;) Więc polecam polecam, dla wyglądu i dla zdrowia :) 

A dziś chcę polecić profesjonalną rozgrzewkę i ...


... mam coś nowego dla Was!

Od razu po rozgrzewce p. Natalii włączył mi się jej trening 20 minutowy na seksowne UDA I POŚLADKI dla początkujących. Wspaniałe odkrycie! W końcu znalazłam coś, co mi odpowiada :) Fajnie ćwiczenia, dobry wycisk i dawka motywacji typu: to są ostatnie sekundy, jeszcze trochę, dasz radę, nie oszukuj :P  Pot z brody kapie na karimatę, nie mam siły machać nogą, ale macham jeszcze tę sekundę, nawet dwie i czuję ogromną satysfakcję, gdy budzik/stoper dzwoni. A następnego dnia czuję te zakwasy i myślę sobie - jea, zrobiłam coś dla siebie, jestem silniejsza. Tego zadowolenia i satysfakcji nie da się opisać. Jeśli odczuwasz podobne pozytywne emocje, a w ogóle nie ćwiczysz, to ćwicz sobie przynajmniej raz w tygodniu. Wiem, że łatwo jest znaleźć wymówki, dlatego zacznij planować, że np. godzina w każdą sobotę jest na pewno przeznaczona na trening (coś w tym stylu pisałam tu). A jeśli ćwiczysz, to wykonuj te ćwiczenia 3 razy w tygodniu.

Kończę. Łapcie rozgrzewkę - tak można dobudzać się codziennie po wstaniu z łóżka :) A oba treningi polecam i zachęcam do ruszania się, a nie zapadania w sen zimowy :) 

  

środa, 30 września 2015

Myśli

Nie można doprowadzać się do stanu, gdzie ze złości nie panujemy nad sobą. Można wypowiedzieć zbyt wiele bolesnych słów. Ani czasu, ani słów nie możemy cofnąć... Dlatego uczę się unikać takiego stanu. 

Po pierwsze: Nazywaj swoje stany. Werbalizuj to, co obecnie przeżywasz. To jest emocja, mamy prawo ją odczuwać. Możemy nad tym pracować, by dobrze czynić czując tę emocję.

Po drugie: Nasz rozum jest kłębowiskiem myśli. Niestety, ale te myśli mogą czasem tworzyć chaos.
Trzeba je porządkować.
Trzeba je rozeznawać. (Np. gdy myślę: chcę osiągnąć to i tamto. Powinnam się zastanowić, czy są to ambitne plany na moją przyszłość czy zwykła zagrywka by komuś dorównać. Te pierwsze mnie motywują, rozwiną i dadzą poczucie spełnienia, te drugie zaś mnie męczą, wymuszają bycie kimś, kim nie jestem i dadzą uczucie niezadowolenia z siebie, z tego, kim jestem.)
Trzeba pozwolić im przepływać.

Inaczej natłok myśli lub specjalne niemyślenie o tym, co się stało, może spowodować różne stany, których nie chcemy, przez które niszczymy siebie i nasze relacje. Jeśli gotuje się zupa w garnku, to pozwalamy, aby woda bulgotała, odkrywamy przykrywkę, by uwolniła się para. Więc nauczmy się traktować nasze myśli i to, co przeżywamy.


czwartek, 10 września 2015

Najpierw kraj, potem inni

„Przypomina mi się tak wspaniale przedstawiony w powieści Gołubiewa „Bolesław Chrobry” i Parnickiego „Srebrne orły” fragment. Oto cesarz Otto III kusi Bolesława Chrobrego, czyni go patrycjuszem rzymskim i chce go ściągnąć do Rzymu. Ale król nie dał się wyciągnąć z Polski, z ubogiego Gniezna, na forum rzymskie.

Został w swoim kraju, bo był przekonany, że jego zadanie jest tutaj. 

Naprzód umocnić musi swoją ojczyznę, a gdy to zrobi, pomyśli o innych, o sąsiadach. 

Niestety, u nas dzieje się trochę inaczej – „zbawia” się cały świat, kosztem Polski. To jest zakłócenie ładu społecznego, które musi być co tchu naprawione, jeżeli nasza Ojczyzna ma przetrwać w pokoju, w zgodnym współżyciu i współpracy, jeżeli ma osiągać upragniony ład gospodarczy.
Nieszczęściem jest zajmowanie się całym światem kosztem własnej Ojczyzny...” Zacytowałam słowa kard. Stefana Wyszyńskiego. Zastanów się, czy król dobrze zrobił? Czy nie łatwiej było mu zostawić wszystko i wyjechać? Jak by potraktowano wtedy Polskę bez króla? Bardzo dobrze, że miał odwagę zostać i budować nasz kraj!!!

Abstrahując od wielu sytuacji, które obecnie mają miejsce. Niezależnie od Twojego zdania co do uchodźców, do innych imigrantów, niezależnie od tego, jak postępują inne narody, czy w porównaniu z nimi przodujemy, a może jesteśmy w tyle. Nieważne czy nadążamy z modnymi zmianami, czy robimy jak zachód. Tak jak w samolocie  w czasie awarii najpierw matka ma nałożyć sobie maskę z tlenem, a potem dziecku; najpierw ma ratować siebie, a potem własne dziecko.

W pierwszej kolejności ona musi zawalczyć o własne przeżycie, a potem ratuje innego. 

„Nie oglądajmy się na wszystkie strony. Nie chciejmy żywić całego świata, nie chciejmy ratować wszystkich. Chciejmy patrzeć w ziemię ojczystą, na której wspierając się, patrzymy ku niebu. Chciejmy pomagać naszym braciom, żywić polskie dzieci, służyć im i tutaj przede wszystkim wypełniać swoje zadanie – aby nie ulec pokusie „zbawiania świata” kosztem własnej ojczyzny.” kard. Stefan Wyszyński


Obudź się Polsko, bo nad swym losem zapłaczesz gorzko.” Zetaigreka.  A tu link do jego utworu:



piątek, 28 sierpnia 2015

Złote rady od Pana z warzywniaka

Zrobiłam zakupy w markecie, a warzywa kupiłam u pana, który rozstawia się nieopodal. Wyciąganie portfela z pełnego plecaka turystycznego trochę trwało, więc ów sprzedawca z zaciekawieniem zapytał: Dokąd się Pani wybiera z takim wielkim plecakiem? Small talk odbyty, pożegnałam się i chciałam już odjechać rowerem, lecz ten Pan na koniec pozwolił sobie na udzielenie mi kilku rad. Z racji, że nie odeszłam, tylko go słuchałam, dodatkowo podzielił się doświadczeniem swoim i córki.


Zdążysz się jeszcze napracować
Cały piąty rok studiów marzyłam, aby po śniadaniu iść do pracy, a nie na uniwersytet na wykład lub na ćwiczenie, na które my studenci mieliśmy sami przygotować wcześniej materiał czy zrobić prezentację. Tak było. Ale szanuję jego radę, więc widnieje w moim poście mimo wszystko.  

Nie zwierzaj się w pracy!
Na różnych ludzi można trafić: tych w porządku i tych zawistnych. Jedna koleżanka poklepie po plecach, powie: tak trzymaj! A gdy wyjdziesz z pracy obrobi Ci tyłek. Będą takie, które wypytają Cię o Twoje życie, by mieć potem o czym rozmawiać w czasie lunchu i z kogo się pośmiać. Jego córka trafiła na skupisko żmij w swojej pracy. Nawet objęcie na przywitanie z kolegą krytykowały, słały sobie smsy o „zaistniałej sytuacji”. To była sensacja dnia – paranoja! Te spojrzenia, śmiechy, szepty w jej obecności... Jak w takim głupim środowisku można pracować???

Nie marnuj czasu na żmije
Jeśli pracuje z Tobą taka żmija i zaprasza Cię na kawę po pracy – nie oczekuj, że w jednej sekundzie zmieniła się i już jest dobrym człowiekiem lub że pragnie nagle stać się Twoją kumpelą! Żmija chce pobyć Twoją koleżanką, ale potem chce przy każdej okazji wszystko wygadać, o czym mówicie, do wszystkiego się przyczepić, zakwestionować, przeinaczyć, stworzyć własną kłamliwą plotkę, którą rzekomo Ty opowiadasz. Pan nakazał mi ucinać szybko takie rozmowy, a zaproszenia kulturalnie odrzucać: Przepraszam, ale nie mam czasu, mam już zaplanowany cały dzień. W ten sposób będę wobec niej w porządku i uniknę niejednej skomplikowanej czy niemiłej sytuacji, które wiążą się z takową „przyjaźnią”...

Bądź człowiekiem z charakterem, bądź sobą
Mów, co uważasz. Ubieraj się, jak Ci się podoba. (I tak będziesz dla nich cnotką, jeśli założysz golf i luźne spodnie, a jeśli małą czarną, i szpilki to staniesz się latawicą. Nie ma sensu żyć tak, aby się innym przypodobać. Włóż to, co jest w Twoim stylu i co jest adekwatne do miejsca pracy.) Ci, którzy żyją z tego, że obgadują innych, i tak będę gadać. Bądź taką, jaka jesteś bez względu na to. Ty wiesz, kim jesteś. Ci mądrzy wyrobią sobie sami opinię o Tobie. Lekceważ obłudę głupców i rób to, co do Ciebie należy.


Dobrze jest posłuchać o cudzych historiach. Dobrze jest móc wyciągnąć wnioski z cudzej biedy, nie musząc jej przeżywać na własnej skórze. Historia jego córki, którą okropnie potraktowały jej koleżanki z pracy, dała mi wiele do myślenia. Skończyłam studia dwa miesiące temu i niedługo sama rozpocznę pracę.
Wam oraz sobie życzę wspaniałej atmosfery w miejscu pracy lub tam, gdzie się będziecie uczyły. Świat jest piękny, ale nie zawsze kolorowy i usłany płatkami róż. 

Dzielenie się doświadczeniem jest czymś wspaniałym. Myślę, że jeszcze raz udam się na zakupy do tego Pana.




Obrazek: http://www.tapeciarnia.pl/199754_droga_asfalt_platki_roz






czwartek, 20 sierpnia 2015

Wyjedź i dowiedz się, kim jesteś

Cały lipiec spędziłam w innym kraju. Mieszkałam w Niemczech i tam uczęszczałam na kurs. Ale poza zdobytą wiedzą zyskałam ogólny wgląd w swoje życie. Znam siebie. Ale będąc w nowym miejscu i w niecodziennej sytuacji miałam szansę poznać siebie i moje zachowanie. Mogłam też porównać je do zachowań innych osób. Zauważyłam, że można inaczej!


O ludziach
Na wiosce czy w miastach  w Polsce ludzie mówią o ludziach. Albo lubisz zwracać na siebie uwagę, albo kwestionujesz swoje postępowanie. Mimo chęci napisania posta na FB nie robisz tego, bo być może zdanie Twoje różni się od zdania tłumu. Jakże wielki luz i swobodę spotkałam za granicą. Swobodę myśli i swobodę w wypowiadaniu się. Podczas zajęć na uniwersytecie ludzie byli aktywni, nawet jeśli źle myśleli, to zgłaszali się i dzielili się swoim tokiem myślenia. Napisałam „źle myśleli”? Złapałam się... U nas w polskiej szkole wszystko ma być wedle klucza odpowiedzi, czyli rozróżniamy prawidłowe i złe myślenie. Nieprawda. Ty masz prawo dojść do wyniku w inny sposób, niż według tego proponowanego przez nauczyciela. Ty masz prawo myśleć samodzielnie. Masz prawo mówić, co uważasz. Nie tylko w szkole.

O produktach
W Niemczech kocha się niemieckie produkty. Pewien pan trzymał w rękach wino, popatrzył na nie z uśmiechem, skierował wzrok na nas i dumnie wypowiedział: „Aus Deutschland” (niemieckie). Oczy mu błyszczały. Nie pierwszy raz byłam w Niemczech. Taka duma z niemieckich wyrobów i w ogóle wszystkiego, co niemieckie, przejawia się w każdym Landzie. Ok, skoro dobrej jakości, to sama bym była dumna z moich polskich produktów. No właśnie. Niemiec kupuje niemieckie produkty i napędza gospodarkę krajową. Zarabiają niemieccy handlarze, producenci. Więc jest praca, jest pieniądz, ludzie kupują i nie przestają kupować, produkcja też nie ustaje. I tak w kółko. Jakie to proste, że konsument napędza gospodarkę. Na szczęście coraz więcej moich znajomych lubuje się w polskich produktach. Skoro dobrej jakości – to ja chętnie kupuję polski produkt! Nie potrzebuję zagranicznych marek, super reklam, poleceń celebrytów. 

Osobowość
No, ale tego luzu, żartu, spontaniczności i kreatywności to Niemcy mogą nam tylko pozazdrościć :) Ja mogę coś zrobić na ostatnią chwilę, potrafię zaprezentować projekt na żywca, wiadomo, pojawia się stres, ale jak trzeba to trzeba. Ale stereotypowy Niemiec musi mieć to wszystko rozplanowane. Jeśli coś nie idzie po jego myśli, to mówi: Das geht nicht. Das wird nicht funktionieren.” (To nie przejdzie. To nie uda się.). Oj, nawet gdy miała przyjść sprzątaczka do naszego akademika w dniu odjazdu, to wszyscy mieliśmy raz dwa się powynosić, bo niby ona nie da rady sprzątać, gdy chociaż jeden pokój będzie wciąż zajęty ;) Jak tylko coś nie szło po właścicielki (czyli Niemki) myśli, to do znudzenia powtarzała: Das wird nicht funktionieren. Na taką właścicielkę akurat trafiłam. Cóż.

Dodatkowo powiem coś jeszcze. Zauważyłam, że ludzie lubią wszystkim opowiadać o tym, co będą robić, zanim to zrobią. W trakcie zmieniają zdanie.  Potem już nie robią tego albo realizują tylko część i opowiadają, jak wiele się napracowali, nachodzili itp. Nie są wcale konkretni ani stanowczy. Nie podobało mi się to. Nauczona przez prace, które podejmowałam w każde wakacje, obieram sobie cel, rozważam jak do niego dojść i dążę. Przy zwiedzaniu miasta np. moja teoria się sprawdza. Co chcę zwiedzić, szukam tego na mapie, sprawdzam dojazd i jadę. Jednak ludzie marnowali dużo czasu, długo rozprawiali, czy z tej strony skrzyżowania odjeżdża tramwaj, czy z tamtej...zamiast po prostu iść i sprawdzić. 

Warto wyjeżdżać, by poznawać nowe horyzonty. Super jest wrócić i zauważyć, że nasze jest dobre. Że to, jaka jestem, co potrafię, podoba mi się. Że mam wpływ na to, kim zostanę i jaka będę. Że nie jest za późno na zmiany. Że lubię siebie! :) 



Dorzucę jeszcze kilka zdjęć:







To właśnie w tym mieście mieszkałam :)
 
Widok na wesołe miasteczko i wieżę w Düsseldorfie (Rheinturm).



piątek, 19 czerwca 2015

By mówić o czymś nie na darmo

Mówić, nie oznacza zrobić. Chcieć, to móc, więc chciej nowej, małej zmiany. Chciej planować. Od teraz. Porządki, gotowanie, naukę, kolejność obowiązków  – wszystko. Teoretycznie mała zmiana, lecz jak wiele wnosi.


Są ludzie, którzy chcą dużo i działają dużo. Mają wiele marzeń, robią też plany i skrupulatnie dążą do swoich celów. Próbują się w różnych branżach na rynku, szukają różnych kół zainteresowań na studiach, zależnie od wieku – ale są aktywni, energiczni, szukają dla siebie sposobu na życie.
Są też tacy, którzy nie chcą wiele i jest im z tym dobrze. Nic nie muszą robić ponadto, bo jest im to niepotrzebne. Czują się dobrze z tym, co mają. Według nich jest im dobrze tak, jak jest teraz.
Są ludzie, którzy chcą dużo, ale nic z tym nie robią. Potrafią wiele mówić, snuć przeróżne piękne marzenie i plany na przyszłość, lecz używają słów: od jutra będę …, kiedyś zrobię …, może niedługo zapiszę się na … . Ale takie rzeczy jednak nie zostają realizowane i człowiek tkwi wciąż w swoim postanowieniu.

Nie ma złego typu. Chodzi o to, że masz być szczęśliwa. Jeśli odnajdujesz się w pierwszym typie – świetnie! Działaj, w  pewnym momencie dojdziesz tam, gdzie pragniesz być. Ludzie narzekają i utrudniają Ci Twoją drogę, czujesz odrzucenie, brak zrozumienia, ktoś Cię zniechęca i wciąż nie widzi sensu w tym, co robisz? Niestety, ale mniej więcej tak wyglądała droga wielu, którzy już osiągnęli jakiś sukces. Nie zrażaj się. Bądź silna i szukaj wsparcia, motywacji wśród innych znajomych, oglądaj filmiki w necie, czytaj blogi, które motywują itp.

Potrafisz cieszyć się z tego, co masz? Rewelacja! Niewielu znam ludzi (w moim dotychczasowym, akademickim otoczeniu) wdzięcznych, cieszących się każdą chwilą, optymistów. Jeśli jest u Ciebie dobrze, to naprawdę super, że nie szukasz dziury w całym, a że potrafisz to docenić. Tak trzymać! :)

Planujesz, ale nic nie wychodzi z owych planów? Hm, ale naprawdę chcesz cokolwiek osiągnąć, o czym mówisz, o czym myślisz? Jeśli nie, to po co tyle gadać... Jeśli jednak czujesz żal, że nic nie wychodzi Tobie, to jest na to recepta: sprecyzuj swój plan! Dokładnie określ, kiedy to ma się wydarzyć, np. 
- jutro od 10 do 11 będę jeździła na rowerze; 
- w ten piątek o 13 zadzwonię do szkoły językowej i zapytam o interesujący mnie kurs; 
- w wakacje w każdą sobotę o 10 biegam po lesie;
- około 16stej uczę się z x działu, a po przerwie o 20stej zaczynam dział y. 

Spróbuj w ten sposób teraz mówić o swoich planach. Gdy nadejdzie ten dzień i ta pora, Twój mózg już będzie zaprogramowany, że ma zadanie do wykonania, razem z tą myślą będzie też chęć, by to zrobić, no i? I w końcu to zostanie zrobione.


wtorek, 9 czerwca 2015

Ignorancja i wymądrzanie się to nie jest wsparcie!

Nie lubię, gdy ktoś bliski mnie nie wspiera. Jeszcze gorsza chyba jest ignorancja. Kiedyś oglądałam serial „Siódme niebo”. Ta liczna rodzina miała różne przygody, dużo kłopotów, ale i wiele radości. Miłość, zrozumienie, wzajemny szacunek oraz dobro  to zawsze gościło w ich domu i mimo trudnej sytuacji, trudnego wieku czy problemów w dorosłym życiu, to każdy mógł na kogoś liczyć, każdy okazywał zrozumienie nawet przy różnicy poglądów. Rozmowa, zainteresowanie człowiekiem, poczucie bezpieczeństwa i wsparcie. Piękne rzeczy. Bo to dom rzeźbi charakter i osobowość człowieka, które potem są kształtowane przez całe życie. Otoczenie, a więc przede wszystkim dom, to nasz fundament.



Dobra, moi rodzice nie czytają literatury motywacyjnej i może nie byli też motywowani przez swoich rodziców, więc nie znają tych dobrych wzorców. To wyjaśniałoby, dlaczego oni mi ich nie przekazują.
Ok, rodzice mnie nie motywują do działania, ale mam garstkę przyjaciół, którzy mnie wspierają, gdy tego potrzebuję (O Boże, na szczęście ich mam!). 
Dobra <dalej sobie tłumaczę>, rodzice nie muszą mnie motywować, bo mocno wierzę w siebie, jestem zawsze dobrej myśli. 
Chociaż potrzebuję tego wsparcia, to jednak daję sobie jakoś radę bez i ten brak z ich strony też jakoś sobie tłumaczę. Ale gdy coś dzieje się nie tak, to nie cierpię, gdy słyszę: a przecież mówiłam, że tak to się skończy?! 

Najpierw odczuwalny brak wsparcia i nieszczególne zainteresowanie moim życiem, nagłą zmianą, inwestycją, trudnym wyborem, wyjazdem itp., a przy ewentualnym niepowodzeniu brak rozmowy o porażce, jej przyczynach, o wnioskach wyciągniętych z zaistniałej sytuacji, na rzecz beznadziejnych i niepotrzebnych komentarzy! Te udowodnienie racji zaczynające się od słów a nie mówiłam działa na mnie jak czerwona płachta na byka – absolutnie nie czuję wtedy, że osoba wypowiadająca się jest faktycznie mądra, lecz egocentryczna. Też tak mówisz do bliskich? I jakie reakcje wywołują te słowa? Lepiej pozbądź się tego nawyku, bo to ani nie przyniesie pozytywnej energii, ani nie uczyni Cię mityczną Ateną. Lepiej ugryźć się w język. Rozmawiając załóż już sobie cel – chcesz pomóc albo chcesz aby Twoja racja była na wierzchu.

Myślisz, że takie małe zdanie nie ma wpływu na rozwój dziecka, bliskiej Ci osoby? Że nie psuje relacji? Jeśli ktoś ze mną na jakiś temat nie rozmawiał i nie uprzedzał o konsekwencjach, a po wszystkim mówi legendarne a nie mówiłam”, to dana osoba wydaje mi się infantylna... Wówczas czuję brak wsparcia, brak zrozumienia i gdy to słyszę, to prędzej się zamykam, niż otwieram. Bo potrzebuję pomocy, a nie wymądrzania się. Potrzebuję jakiejś rady, a nie odczucia, że jestem głupia lub że czegoś nie przewidziałam.

Najgorsze, że pewne schematy, które panują w domu, że takie zachowania, których nawet nie tolerujemy (!), przenosimy na inne relacje, na swoje otoczenie, do pracy, do nowego domu... Ale to już inna bajka i będzie do niej inny post. :) 

Zostawiam jeszcze fragment Paula Honkanen-Schoberth z książki Silne dzieci potrzebują silnych rodziców”:

Dzieci bowiem przez przejmowanie od rodziców ich odpowiedzialności wychowawczej i wytyczania granic mają szansę nauczyć się, że traktowanie siebie nawzajem z szacunkiem w ogóle ma fundamentalne znaczenia dla właściwego współżycia między ludźmi.



Zdjęcie z: http://www.pudelek.pl/artykul/67167/najlepsze_seriale_lat_80-tych_i_90-tych_duzo_zdjec_s/foto_12

niedziela, 26 kwietnia 2015

Ćwiczenia na...

W lutym postanowiłam zadbać o moje ciało. A dokładniej: o wygląd pośladków. Pupa, ręce, nogi – wszystko można wyrzeźbić. Więc wzięłam się za siebie! Mamy kwiecień i mogę powiedzieć, że jest duużo lepiej :) Dlatego chcę się tym podzielić, może też akurat marzysz o jędrnej pupie :) Ćwiczyłam różnie, ale przede wszystkim opierałam się na ćwiczeniach z tego filmiku: 8 Minute Buns


Przy wytrwałości każdy ma szanse na lepszy wygląd. Na początku nie miałam siły robić tego wszystkiego na raz, paliły mnie zasiedziałe mięśnie. Robiłam często przerwy w trakcie ćwiczeń. Z czasem byłam silniejsza i oprócz tych ćwiczeń w czasie jednej serii wykonywałam też inne ;) Zatem: WYTRWAŁOŚCI! Znasz swój cel, więc bądź silna w jego zdobywaniu! No i CIERPLIWOŚCI, bo wyczekiwane efekty nie pojawiają się od razu.


W linku wyżej znajduje się film z ćwiczeniami. Jeśli miałby on kiedykolwiek zostać usunięty, prezentuję poniżej zdjęcia ćwiczeń ;)


1.


Ważne! Kolana nie wyprzedzają kostki. Mają być mniej więcej na tej samej wysokości.


2.








Bardzo ważne! Noga z przodu: KOLANO powinno znajdować się mniej więcej NAD kostką. Pilnujmy tego. 

3. Zmiana nogi.













4.



5. Zmiana nogi


6.

7Zmiana nogi


8.

9. Zmiana nogi  

Po każdym z ćwiczeń następuje 10cio sekundowe dociskanie/pulsowanie – obejrzyj filmik, będziesz wiedzieć, o co chodzi :)


Polecam trenować z kimś, to motywuje. A jeśli nie masz chętnych, to ćwicz z tym linkiem ;) Serio. Gdy ćwiczyłam bez filmiku, to trwało to o wiele krócej. Mnie akurat ten filmik bardzo motywował – aby jednak dokończyć wszystko, aby wytrwać w tym bolesnym dociskaniu ;) i dawałam radę, mimo zakwasów, które po jakimś czasie znikają. 
Zachęcam do bycia wytrwałym!

Powodzenia! ;) 


niedziela, 12 kwietnia 2015

Szczęka relaksacyjna na bruksizm?

W listopadzie dowiedziałam się od mojej dentystki, że mam bruksizm. I nie mając pojęcia co to jest za schorzenie nie wiedziałam, czy jej propozycja wylewu szczęki relaksacyjnej na noc jest mi potrzebna czy może to tylko po prostu takie jej widzimisie. Owa szczęka kosztuje  300 zł. 
Niedługo mam mieć wizytę u dentystki i mam się zdecydować, czy chcę kupić tę szczękę relaksacyjną.


Zastanawiam się, czy może wystarczy mi zwykły ochraniacz na zęby - taki dla sportowców? Również chroni zęby przed otarciem, jest on dobrze dopasowany do moich zębów, nie „one size” i jest o wiele tańszy ;)

Podobno mam starte zęby. A sama widzę obsuwające się dziąsła, odczuwam ten szczękościsk gdy się wybudzam w nocy, więc jestem świadoma, że problem jest poważny, ale zanim pójdę do dentystki po radę, szukam wszędzie jakichkolwiek informacji.

Macie jakieś doświadczenia z bruksizmem? Proszę, podzielcie się nimi ze mną.


Pozdrawiam 

wtorek, 7 kwietnia 2015

Jutro nie zmieni się nic, jeśli nie zechcesz

Przeczytałam dziś ciekawy tekst. Jedna z Was napisała na swoim blogu, że po spotkaniu ze swoją koleżanką ma ochotę wpaść pod pociąg :P Że aż tak można zdołować drugą osobę, zarazić ją swoim pesymizmem i negatywną energią… Czytając ten post miałam wrażenie, że czytam moją koleżankę, ponieważ wiele faktów było takich samych. Jeszcze przed świętami opowiadała mi o męce ze swoją „przyjaciółką”, która wszystkiego jej zazdrości, a swojego życia nie docenia i chce je zmienić, lecz się jej nie chce próbować. Bo nie wie jak, więc woli tkwić w miejscu. Mam nadzieję, że czujesz bezsens tej sytuacji. Przecież dni upłyną i tak, a samo nic się nie zmieni. Nic na lepsze.

Banalny przykład z mojego życia z zeszłego roku. Długo mówiłam sobie, że mam ochotę iść do schroniska do piesków. Co jakiś czas to wspominałam, dalej nic z tym nie robiąc i dalej ubolewając, że wciąż tam nie byłam ani razu. Aż w końcu zezłościłam się na siebie, że nic nie robię w tym kierunku, tylko gadam, a niewyprowadzone pieski czekają.
Znalazłam w necie schronisko, wykombinowałam dojazd, rozrysowałam sobie trasę, jak mam potem iść przez las, gdzie i kiedy skręcić. I ustaliłam, że w najbliższy weekend po prostu tam pojadę. Proste.

Nic innego jak PLANOWANIE wyciągnęło mnie z głupiego marazmu. Teraz już jeżdżę tam bardzo często :) Pewnego listopadowego dnia ruszyłam 4 litery i teraz pojechanie tam nie sprawia mi żadnych problemów - muszę tylko znaleźć wystarczającą ilość czasu.  

WIĘC: Ile można gadać? Albo tworzyć nierealne plany przed gronem znajomych? Zacznij planować, ale tak na serio! 

Samo planowanie jednak nie wystarczy. Samo siedzenie w domu i dumanie nad sytuacją nie wystarczy. Owszem, to jest jakiś krok i super, że to robisz, ale planowanie, a opowiadanie bajek to są różne sprawy. Należy spróbować. Więc nie marudzimy, a próbujemy zmierzyć się z rzeczywistością. Nie przewidujemy porażek, a staramy się powiedzieć: „A dlaczego ma mi się nie udać? Chcę spróbować!”. Dzięki wytrwałości i konsekwencji MOŻE SIĘ UDAĆ naprawdę wiele w Twoim życiu. Wiara czyni cuda.

"Czasem mnie nachodzi taka myśl: mógłbym zrobić to dziś, a nie tylko o tym gadać."




MC dzisiaj podesłał mi tooooo. Zarówno tekst, jak i teledysk jest super. Dobre przesłanie, przesłuchaj sobie. Siema!

Cytat z tekstu K2 „Jutro nadchodzi zawsze”
Link i obrazek: https://www.youtube.com/watch?v=BULYCZtLvS8