piątek, 5 grudnia 2014

Nasze Mikołajki

Tydzień temu koleżanka ze stancji wpadła na pomysł, aby zrobić Mikołajki na naszej stancji. Mieszkamy w wielkim dooomu, który był kiedyś zamieszkiwany przez rodzinę naszego właściciela. Mamy 4 piętra, gdzie każde jest w barokowym klimacie. Dlaczego akurat piszę, że w barokowym? Barok kojarzę z przepychem, tak bynajmniej zapamiętałam z polskiego w liceum ;) 

No, ogromne schody, przestrzeń, zdobienia, masywne sprzęty, ale nie jest to stary czy nudny dom ;) W tzw. "piwnicy" obok pokoi znajduje się imprezownia. Stoją tam skórzane czarne sofy i stół z blatem w charakterze znaku drogowego STOP.  Tam też jest kawałek parkietu.

Nasi domownicy już oczekują świąt :D


Tak więc koleżanka zaproponowała nam, abyśmy spędzili razem czas, ubrali się w sweterki z reniferkami lub gwiazdkami, grubsze wzorzaste legginsy, nie będą odrzucane również dziane olbrzymie szale i inne zimowo-świąteczne gadżety. Do tego stworzyła już playlistę tych - jak to ona sama mówi - ckliwych świątecznych piosenek. Grzane winko dokupię jutro po powrocie ze schroniska dla zwierząt i będziemy spędzać "rodzinnie" czas :)

Ten to zawsze miał powodzenie!


Fantastycznie. Ale pominęłam ważną sprawę! Będą też prezenty i Mikołaj! Jakże mogłam o nich zapomnieć.

Najpierw byłam przeciwna prezentom. Jak to, mam wydać kolejną kasę? Przecież robię sporo prezentów rodzinie i przyjaciołom, więc... naprawdę będę spłukana. Słabo to widziałam. Jadę wkrótce do domu, a więc kupno biletu (28 zł) również wchodzi w grę. ALE jeden fakt mnie przekonał do tego pomysłu.

Studentem, ale takim prawdziwym, jest się raz w życiu. To jest niesamowity czas. Jeśli jesteś studentem i widzisz w czasie studiów tylko zaliczanie przedmiotów i wieczne kucie - to musisz poznać w końcu strony studenckiego życia. A nie szkolnego. Zaprawdę: To jest różnica.

Pomyślałam sobie, że co roku dostaje się normalne prezenty, zazwyczaj od rodziny i do końca życia raczej takie prezenty, upominki bądź kasę będę dostawała. A teraz jest jedyna, niepowtarzalna okazja, aby dostać coś na jaju. Zapewne coś, co nie będzie mi potrzebne, coś, co może będzie nawet głupie? Haha i wyobraź sobie, że będę to za 3 lata opowiadała koleżance, jak to było fajnie być studentem, pokażę zdjęcia i pochwalę się, że dostałam pewnego razu jakąś w ogóle niepotrzebną mi rzecz.

Aby zobrazować zabawność tej sytuacji podam przykład. Moja koleżanka dostała hełm :D Po co jej hełm? Nikt tego nie wie. Ale go dostała :D podczas imprez w jej pokoju zawsze mamy z tego śmiech, zawsze ktoś się znajdzie, kto go nałoży i będzie w wyobraźni wojował, pracował w kopalni albo zbierał "na tacę". Z humorem opowiadana taka mała historia hełmu jest zawsze jej dobrym asem na przerwanie ciszy czy opowiastką w nowym towarzystwie. Jeśli jest się takim pozytywnym człowiekiem jak ona (a nie gburem) to taka prosta sprawa potrafi dobrze rozbawić towarzystwo :)

Wracając do naszych Mikołajek - Z racji, żeśmy biedne studenty, składka wynosi tylko 10 zł. Czegoś szałowego to raczej nie da się kupić, ale przy odrobinie wyobraźni wykombinujemy coś na pewno.



Ja więc jutrzejszą sobotę spędzę tak, a Wy? Robicie coś w Mikołajki? Czy jest to dla Was dzień jak każdy inny?

(Wszystkie powyższe zdjęcia z naszej stancji są autorstwem Wojtka.)

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy pomysł. Proponuje post na temat prezentu :), a i wolnej chwili zapraszam na mojego ,,nietypowego" bloga. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo :) Jeśli znajdę chwilkę chętnie dodam proponowany post! :) Również pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń