Jakiś czas temu rozmawiałam z
koleżanką, która kiedyś strasznie krytykowała ludzi. Ani nie pomagało jej to w
życiu, ani nie zbliżało to jej do innych. Wręcz odwrotnie – człowiek woli
przebywać tam, gdzie mu dobrze, a nie tam, gdzie na każdym kroku słyszy krytykę
na swój temat. Opowiadała mi ona, że po spowiedzi doszła do wniosku, że czas na
zmiany. Zmiany na dobre. Zaczęła modlić się o pokorę. W rozmowach, w których to
zazwyczaj już z 5 razy odniosłaby się z grymasem czy pogardą, starała się nad
sobą panować i swoje myśli jakoś ubrać i wypowiedzieć w delikatniejszy sposób. Dziś
nie mogę uwierzyć, że ta dziewczyna może kogokolwiek skrytykować! Oaza spokoju.
Taka blondyna o dużych spokojnych oczach, z cichym, przyjemnym głosem. Znam ją
już jakiś czas i widzę, że jest zdecydowana, ma swoje zdanie, jest miła, ale
potrafi powiedzieć to, co myśli. Lecz na poziomie. Nie obrażając.
Zdradziła mi, że o wiele łatwiej
jej się teraz żyje. Po pierwszym spotkaniu z jakimś człowiekiem nie zapamiętuje
ona teraz samych negatywów i dzięki temu jest jej łatwiej nawiązać kontakt. Wcześniej
zdarzało jej się po pierwszym spotkaniu od razu tak ocenić człowieka, że nie
chciała już go znać albo miała olewaczy stosunek do niego. Z tym problemem
również i ja się borykałam i o tym pisałam tutaj, więc już nie rozwijam ponownie
tego tematu.
Dziś chciałabym zauważyć, że mi
również łatwo przychodzi krytyka. Przychodziła, bo już jakiś czas staram się
kontrolować. Co innego krytyka konstruktywna, która ma pomóc być lepszym – tej nigdy
nie za wiele ;)
Każdy coś potrafi. Coś, czego np. ja
nie umiem. I wiem, że skoro Jolka pięknie śpiewa, to nie możecie mnie do niej
porównywać i oczekiwać, że również będę tak cudnie brzmieć. Logiczne. Jeśli Krzysiek
potrafi gotować, to rzadko bywa, aby znał się na motoryzacji. Zaś Jan jest
złotą rączką i naprawi wszystko, lecz może nie ma zdolności pisania i nie
pomoże synkowi w napisaniu wypracowania z polskiego. Nie ma co wyzywać go od tumanów, lecz trzeba zrozumieć, że ortografia to nie jego broszka :P Lepiej dla synka, aby pomagał mu ktoś inny :P ;)
Ale serio mówiąc, to często zapominamy o tak
prostych rzeczach. Łatwo jest wymagać od innych. Albo mówić, że „tamten to potrafi
sam naprawić auto, a Ty ciągle marnujesz kasę na mechanika!” i w oczach dzieci
znieważyć autorytet ojca. Albo „a ona sama potrafi sobie sformatować komputer i
do tego świetnie gotuje”. Często to się słyszy... Żeby to było tylko zdanie... Wypominanie nieumiejętności. Do tego dochodzą emocje,
rozczarowanie, poniżenie i może inne, gorsze rzeczy.
Co mam na celu?
Po pierwsze: Nie porównujmy się
do innych. Ani nie porównujmy swojego chłopaka do innych chłopaków. Okej, może
Zdzisiek jest specem od komputerów i Internetu, ale za to w ogóle nie potrafi
gotować. I co? Cieszysz się, ze Twój chłopak smaży Ci pyszne kotlety? Jasne, że
tak, ale czy mu to równie często powtarzasz, co coś wypominasz? Czy w ogóle on wie, że uważasz, że dobrze gotuje? Niestety, ale tu przykładem będzie świecić Marceli, który
poszedł na gastronomię i spełnia przeróżne smaczne zachcianki swojej dziewczyny.
Tak.
Wynajdujemy w otoczeniu „speców” w pewnych dziedzinach i właśnie do nich porównujemy
swoich partnerów, krytykując przy tym ich nieumiejętność w pewnych dziedzinach.
Jakbyś Ty się czuła, gdyby od
Ciebie ciągle oczekiwano, żebyś robiła coś, czego nie potrafisz?
Zrozumiejmy to w końcu i przestańmy
od innych tak wiele wymagać. Tak bezmyślna krytyka i wypominanie, ze ktoś czego nie potrafi,
do niczego dobrego nie prowadzi. Kłótnie, niezadowolenie, zażenowanie, może
ucieczka w alkoholizm? – a nie o to nam chodzi. Zauważmy dobre cechy i talenty
danej osoby. I wiedzmy, że w tej dziedzinie
jest ona dobra, wiec tylko w tym możemy mieć jakieś oczekiwania (jeśli w ogóle
możemy. Możemy na pewno mądrze motywować ;) ;) ;) ). Ale nie róbmy z kogoś jakiejś
superistoty, która powinna potrafić wszystko i powstrzymujmy własne pretensje.